Kwitnący bez
w któryś majowy poranek
podszedłem do krzewu kwitnącego bzu
a on
przywoławszy w swoje gałązki
łagodnie szemrzący powiew
przemówił
nie obrywaj mnie
nie obcinaj
nie łam
nie chcę umierać
nawet w najpiękniejszym wazonie
pragnę wykwitnąć spokojnie
każdym swoim kwiatem
do końca
wśród majowych świtów i zmierzchów
ale delikatnie obejmij moją kwietną
wiosenną świeżość
i przytul
i odejdź
żeby tymi rękoma
przytulić
kogo tylko zapragniesz
wystarczy
e
|