Ola
nawet Fra Angelico
nie namalowałby trafniejszego anioła
takiej jasnej wiotkiej postaci
słomkowych łagodnie kręconych włosów
i przysłowiowo chabrowych oczu
i długiej szyi z pieprzykiem
i promiennie spontanicznych uśmiechów
między zamyśleniami
ukryty za niechcianą maską
zawsze w pół drogi
na korytarzach
przy stoliku obok
spotykałem jej słoneczny uśmiech
nie dla mnie – z jednym wyjątkiem
ten wtedy ostatni – bez pożegnania
gdy już spłynie życie
tłumne i samotne
świetlisty kamyczek
zabiorę ze sobą
e
|